Minęły dwa lata od śmierci Męża.
Jednym z najtrudniejszych obowiązków pod względem emocjonalnym, jest usuwanie rzeczy po bliskich zmarłych.
Dopiero w tym roku rozpoczęłam porządkowanie rzeczy po Mundku.
Wyrzucanie rzeczy jest trudne.
Musiałam posegregować ubrania,dokumenty,papiery:ślady Jego życia.
W głowie i w sercu złość ,ból, miałam wrażenie że popełniam świętokradztwo oddając Jego ubrania innym.
Wiele medali,dyplomów,legitymacji,które są śladem Jego życia ,przechowuję nadal .
Porządkując rzeczy zadałam sobie pytanie,kiedy ja odejdę co zrobią dzieci z moimi rzeczami?
Zaczęłam więc porządkować już teraz swoje sprawy,aby po mojej śmierci została jasna przestrzeń .
Rozpacz i samotność długo we mnie trwały czyniąc moje życie trudnym.
wewnętrzny spokój uzyskałam dopiero teraz kiedy zaakceptowałam zmiany nad którymi nie mam już kontroli.
Już nie boję się przyszłości.
Każdy dzień niesie z sobą tajemnicę i piękno.
Nie znam słowa nuda,bardzo lubię swoją samotność w którą wplecione jest moje hobby, książki,muzyka,dzieci,wnuki i przyjaciele.
Chcę robić to co lubię i wszystkimi danymi mi zmysłami i umysłem czerpać z życia ,które mi zostało radość.
Człowiek w każdej chwili swojego życia może podjąć decyzję o zmianie, przestawić się na nowe tory i na nowo odnależć radość i chęć życia.
Dzięki Bogu moje życie duchowe staje się pełniejsze.