Wczoraj dzień wizyt lekarskich i w nerwach zrobiłam kilka rzeczy.
Od dawna czyli od śmierci Męża przymierzałam się do zmiany obicia pufa.
Do niego zrobiłam, kosz ze starej łubianki na wełnę, z resztek worka uszyłam środek a na zewnątrz falbankę w kropki,już teraz wełna nie zaciąga się.
Tak mnie naszło na len i wyhaftowałam lnianą gwiazdę oraz kilka serc.
Zostało mi kilka prac do skończenia przed szpitalem dwie poduszki okrągłe Agusi,ale nie robiłam jeszcze okrągłych więc nie obyło się więc bez prucia
zasłonkę lnianą z serwetkami Patruni i zasłonkę z aplikacjami Kubie i Asi.Oczywiście jeszcze malwy na desce .ale to zostawię na wiosnę bo muszę troszkę oszlifować w miejscach gdzie położę gesso, i podstawki na duże kwiaty mam pomalować na "marmur"
Dzisiaj wizyta Księdza,ja pisze na komputerze odwrócona tyłem a Henio już się uświęcił .
jaga