poniedziałek, 21 września 2009

Przymusowa emigracja








Skażona woda w wodociągu w całym mieście zmusiła nas do wyjazdu nad jezioro do znajomych.
Wyjazd okazał się bardzo pożyteczny, nazbierałam żurawin/będzie żurawinówka/, otrzymałam wiadro śliwek/będą powidła/oraz dwie skrzynki pomidorów/będzie sok pomidorowy i keczup/.
W lesie i na polach już jesień, wiewiórki szykują zapasy , jedną uchwyciłam kiedy czyściła orzeszek w łapkach,babie lato, drzewa zmieniają kolory na piękne malarskie odcienie jesieni,na polach wykopki, gwarno przy zbieraniu ziemniaków.
Na wsi zupełnie inaczej płynie życie, nie ma pośpiechu miejskiego, jest spokojnie .Tydzień szybo zleciał i nastąpił powrót do miejskiego życia

4 komentarze:

  1. Przydał by mi się taki odpoczynek w ciszy i spokoju w otoczeniu przyrody... a tu tylko praca i praca :P
    ps:
    zapraszam do siebie po magiczne wyróżnienie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. oj i mnie na taki wyjazd na wieś by się przydał, zazdroszczę więc

    niby przymusowy a po raz kolejny wychodzi iż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma tego zlego coby na dobre nie wyszlo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba załątwię u mnie jakieś zanieczyszczenia wodne hihi...zazdraszczam takiego wypadu przymusowego :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

http://www.pinspire.pl/images/follow-button1.png

Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu