Dzisiaj poniedziałek/jak ja nie lubię poniedziałków/
Historia Kizi i Kicorka jest bardzo pokręcona.
zacznę od Kicorka, to jeden z trzech kotów które uratowałam z piwnicy.
Jak to było tutaj
Kicorek jak pozostałe kotki otrzymał dom,
ale on w czasie świąt Wielkanocy zaginął.
Rozwiesiłam ogłoszenia po całym mieście ,odbierałam telefony a także biegłam na każdy sygnał o kocie.
Czekałam na Kicorka 1,5 miesiąca.
W tym czasie otrzymałam mnóstwo telefonów ,cieszy mnie to bo świadczy że ludzie nie są obojętni na los zwierzaka.
Pewnego razu dostałam informację że podobny kot został potrącony przez samochód i znajduje się w lecznicy .
Pojechałam do lecznicy,obejrzałam ,ale to nie był mój Kicorek.
Kot był czarno-biały, brudny,umazany w smole/pewnie asfalt z drogi/ ,miał liczne rany pogryzienia na nogach,szyi,głowie .
Najgorsze było że miał niewładne tylne łapy.
Po prostu biedne małe kocię.
Oszczędzę Wam innych zdjęć.....
Lekarz powiedział jeżeli nikt go nie weżmie dzwoni do Straży Miejskiej i albo go uśpią albo odwiozą do schroniska.U nas nie ma schroniska ,więc wiadomo kociak zostałby uśpiony.
Pani ,która zgłosiła wypadek zadzwoniła do mnie i powiedziała że teraz wyjeżdża ale jeżeli zaopiekuję się kotem to ona go weżmie pod koniec czerwca.
I tak się stało, zaopiekowałam się kotem/ ale jak się potem okazało to kotką/.
Smarowałam rany, podawałam antybiotyk,czyściłam.
Kotka była bardzo mila i czysta.
Mimo że miała niewładne tylne łapki to starała się zawsze w kuwecie posprzątać, przewracała się bidulka i musiałam jej pomagać.
Po tygodniu tylne nóżki zaczęły działać!!!
Umyłam ja ze smoły i okazało się że ona jest B&W i jest śliczna.
strasznie dużo jadła, myślałam że to z głodu, ale weterynarz powiedział że ona jest w ciąży,prawdopodobnie w czasie kiedy leżała po wypadku potrącona przez samochód ,jakiś kocurek ją dopadł, stąd rany na nogach ,karku i szyi.
Lekarka stwierdziła że na pewno ma trzy kociaki.
No cóż ,trudno ,będzie rodzić,szykuję jej pudełko.
Tydzień po przygarnięciu Kizi odnalazł się Kicorek.
Niestety miał tylną łapkę opuchniętą i rana wskazywała na pogryzienie.Dostał antybiotyk,przykładam , mu rivanol,
Łapka pomalutku goi się.
Oto historia dwóch kotków
Henio jako pan domu oczywiście serdecznie przygarnął znajdy, jak dobrze wychowany ,zawsze ustępuje im w misce ,próbuje zachęcić je do zabawy,liże je , po prostu jest kochany,
Henio to jest Wielki Kot.
a rozwiązanie zagadki to smakowita woda....
oto historia kociaków, teraz czekam na poród...
Pozdrawiam
jaga
Bardzo wzruszająca historia słodziaczków!
OdpowiedzUsuńZatem na poród czekamy wspólnie... z tym, że ja z blogowej strony:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Piękne kociaki , jakbym mogła to przegarnęłabym całe bezdomniactwo tego świata, niestety mieszkam w bloku i mam już dwie znajdy , które kocham bezgranicznie :)
OdpowiedzUsuńHenio bierze przykład ze wspaniałej Pani Domu,to się nie dziwię,że przyjaźnie jest do kotków nastawiony.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lena
Z chęcią i zainteresowaniem przeczytałam historię Kizi i Kiciorka, dobre masz serce kochana. Henio sympatyczny , milutki i oczywiście bardzo gościnny. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDobra z Ciebie dusza...
OdpowiedzUsuńPięknie opisujesz swoje kociska. Serce mi rośnie z powodu wpaniałości twojego! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńHistoria z happy endem - jesteś wspaniała.
OdpowiedzUsuńBoszsz Jaga,jaka Ty zwyczajnie dobra kobieta jesteś:))za to koty są piękne:)))Henio chyba po panci swojej taki dobry i troskliwy:))))
OdpowiedzUsuńoj oj tam żadna dobra, ale nie mogę obojętnie przejść obok biednych kociaków, jedni lubią psy, ja lubię koty
Usuńależ historia! a Ty masz Jago wielkie serce :) kociaki śliczne i na pewno odwdzięczą się wielką miłością i przywiązaniem :) tylko co Ty zrobisz z kociakami? martwię się za każdym razem jak rodzą się małe kotki ;/
OdpowiedzUsuńpowodzenia przy porodzie!
Ika kiedy będą miały trzy miesiące ,zrobię zdjęcia i dam ogłoszenia w sklepie zoologicznym, u weterynarza i na lokalnej stronie internetowej. Kicorka łapa już się wygoiła i on również zostanie oddany.
Usuńwidzisz jak to jest w życiu... zawsze wychodzi na zero... czyli coś za coś...
OdpowiedzUsuńokazałaś dobre serce wobec kiciuni i odnalazł się Kiciorek...
kocham takich bezinteresownych ludzi jak Ty
pozdrowionka
Jaguś jesteś wielka...obok mnie pomrukuje Henio...chyba też cie pokochała za to serducho:)) juz jestem ciekawa nowego przychówku:))
OdpowiedzUsuńdzieki ,kochane jestescie.Śmieje sie bo Kizia chodzi jak maleńka ciężarówka, szuka sobie miejsca do porodu.Pierwszy raz będzie poród w moim domu, i denerwuję się.
Usuńoby wszystko byłlo dobrze
No to i ja trzymam kciuki za poród, połóg i nowonarodzonych :)
OdpowiedzUsuńWitam :)
Ale masz cudowne te kociuszki no piękne takie do przytulenia
OdpowiedzUsuńHenio to po prostu Twoje ludzkie ucieleśnienie. Życie jest piękne, gdy piękni są ludzie.
OdpowiedzUsuńmasz wielkie serducho!
OdpowiedzUsuń