


Sezon wiśniowy w pełni.Pojechaliśmy do Żukowa na wiśnie .Oczywiście w operacji zrywania wiśni na drabinie pomagał mi wnuczek Jaś. W domu była zabawa z drylowaniem na balkonie.a co było przy tym śmiechu, piegi czerwone na twarzy i całym ciele.Z pomocą wnuczka 10 kilogramów wiśni zostały przerobione błyskawicznie.
Uwielbiam wiśnie. W piątek kupilam kilka kilo na wino i....zjadłam :)
OdpowiedzUsuńprzy takim wspaniałym pomocniku chciałby się i tonę wiśni przerobić :o)
OdpowiedzUsuń